Warto zacząć od tego dlaczego pojawiliśmy się na Islandii…
Zawsze powtarzam, że na swojej drodze spotykam niesamowitych ludzi i to dzięki nim spełniam swoje marzenia. Kiedyś żyłam historiami wytworzonymi w mojej wyobraźni, teraz je spełniam. Kilka lat temu takie podróże były tylko w mojej głowie. Teraz mam z kim… podróżuję z przyjaciółmi, moim mężem i właśnie ze wspaniałymi Parami Młodymi. Odwiedzam najpiękniejsze zakątki świata i kolekcjonuję wspomnienia.
Czuję ogromną wdzięczność.
A Ania i Kuba sprawili, że spełniłam swoje największe fotograficzne marzenie. Było nim wrócić na Islandię. Na moją historię o tym miejscu, jak to mówię- magicznej krainie, na której byłam trzy lata temu zareagowali jak zapalnik. Następnego dnia napisali do mnie z pytaniem , kiedy kupujemy bilety. I tak rozpoczęła się nasza przygoda…
Przeżyliśmy piękne zachody słońca, widzieliśmy najbardziej dzikie tereny jakie tylko da się zobaczyć, przeżyliśmy sztorm i uciekaliśmy przed burzą śnieżną. Złapaliśmy po drodze dwie gumy (jak dobrze, że był z nami ogarniacz Kuba ;), gotowaliśmy obiady przy mroźnym wietrze chowając się za autem. Spaliśmy na dziko w namiocie na dachu samochodu a Ania malowała się na sesje w aucie. Czy brzmi to pięknie ? Brzmi to islandzko ! Brzmi to jak historia odważnej Pary Młodej.
Sesję wykonaliśmy przy licznych wodospadach- ojj było mokro i zimno, przy wraku samolotu na czarnej plaży, na klifach i czarnych plażach, przy najpiękniejszym kościółku z widokiem na góry i w lodowej krainie.
Mogłabym opisać osobno każde z tych miejsc ale…
Po prostu zapraszam do oglądnięcia zdjęć i przeżycia z nami tej pięknej historii…